piątek, 30 czerwca 2017

6. "To jest Fleur"



Jade
Pod koniec września ogarnęliśmy dupy i postanowiliśmy wyprowadzić się z domów. Brenan, Caleb i Blair zamieszkali u mnie i Niall, a Louis, Zoe, Harry i Olivia przenieśli się do mieszkania na przeciwko nas, które państwo Style kupili dla swoich dzieci. Austin i Maya zamieszkali w mieszkaniu po babci dziewczyny, znajdującym się pięć minut od nas. Diana i Liam w bloku na przeciwko naszego, razem z Cedricem, który kilka dni wcześniej przyleciał do Londynu z Emily i Holdenem, którzy jako jedyni zdecydowali się na akademik.
Niall postanowił pojechać po resztę swoich rzeczy, a ja stwierdziłam, że skorzystam z okazji, żeby zobaczyć się z jego mamą i odwiedzić panią Foster. Kiedy chłopak zatrzymał auto na podjeździe od razu wysiedliśmy z samochodu, powiedziałam, że przyjdę za chwilę i ruszyłam na drugą stronę ulicy, gdzie znajdował się dom staruszki. Stanęłam na werandzie i delikatnie zapukałam do drzwi, a po chwili w progu pojawiła się uśmiechnięta kobieta:
- Witaj, kochanie, wejdź - powiedziała radośnie - napijesz się herbaty? - Zapytała, kiedy ściągałam buty.
- Nie, dziękuję, ja tylko na chwilę. Przyjechaliśmy z Niallem po jego rzeczy i chciałam się zobaczyć z jego mamą - odparłam, chodząc do kuchni, gdzie zobaczyłam zdjęcia leżące na stole, a jedno z nich szczególnie przykuło moją uwagę. Na fotografii zobaczyłam dziewczynę siedzącą na plaży, ale miałam dziwne wrażenie, że gdzieś ją już widziałam.
- To Fleur, moja młodsza córka - westchnęła kobieta - to były nasze ostatnie wspólne wakacje, miała siedemnaście lat. Pół roku później spakowała się i wszyła. Od tamtej pory ani ja, ani moje starsze dzieci nie wiemy co się z nią dzieje.
- Nie próbowała jej pani szukać? - Spytałam zdziwiona, gdybym ja odwaliła taką akcję to moi rodzice postawiliby cały Londyn na głowie, żeby mnie znaleźć.
- Oczywiście, że próbowałam - odparła - dzwoniłam do jej znajomych, ale nikt nic nie wiedział. Dopiero po kilku dniach jej przyjaciółka powiedziała mi, że Fleur jest w ciąży i wyjechała z jakimś starszym chłopakiem, a policja stwierdziła, że jest pełnoletnia i ma prawo decydować o sobie. Teraz ma już dwadzieścia pięć lat - wyjaśniła. Było mi szkoda tej kobiety. Nie wiedziałam co kierowało tą dziewczyną, kiedy się wyprowadzała, ale myśl, że nie odezwała się do swojej rodziny przez siedem lat była straszna. Porozmawiałam jeszcze chwilę z kobietą, po czym postanowiłam iść do Horanów:
- Mogę pożyczyć to zdjęcie? - Zapytałam niepewnie.
- Tak, kochanie - odparła delikatnie się uśmiechając, chociaż byłam pewna, że moja prośba trochę ją zdziwiła. Schowałam zdjęcie do torebki i pożegnałam się z kobietą. Wyszłam na zewnątrz i udałam się na drugą stronę ulicy. Od razu, kiedy przekroczyłam próg domu Nialla, zostałam zaatakowana przez jego mamę:
- Jade, jak miło cię widzieć - powiedziała, tuląc mnie do siebie.
- Panią też - zaśmiałam się.
- Mamo, to moja dziewczyna, ty masz Damona - usłyszałam śmiech Nialla, po czym kobieta wypuściła mnie z objęć.
- Co ja? - nagle w korytarzu pojawił się ojczym Nialla - o, cześć, Jade - dodał po chwili, przytulając mnie do siebie.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się, kiedy mężczyzna się ode mnie odsunął.
- To ja zrobię herbaty - zapiszczała Alice, klaszcząc w dłonie, a jej mąż i syn przewrócili oczami.
- Zaniosę tylko rzeczy do samochodu i zaraz wracam - rzucił Niall i ruszył w stronę schodów.
- Pomogę ci - powiedziałam i poszłam za nim.
- Skarbie, poradzę sobie - zaśmiał się blondyn.
- Ale ja chcę - uśmiechnęłam się słodko, na co ten pokiwał w rozbawieniu głową i poszedł dalej, a ja ruszyłam za nim. Kiedy weszliśmy do pokoju chłopaka usiadłam na łóżku i patrzyłam jak niebieskooki wrzuca ostatnie rzeczy do kartonowych pudeł:
- Miałaś mi pomóc - zaśmiał się, odwracając się przodem do mnie.
- Niall, znasz młodszą córkę pani Foster? - Zapytałam nagle.
- Nie za bardzo. Jakieś siedem lat temu wyprowadziła się z domu, a widziałem ją kilka razy w życiu, bo zazwyczaj przebywała po za domem i nawet nie pamiętam jak wygląda - wyjaśnił.
- A kojarzysz tę dziewczynę, bo wydaje mi się, że skądś ją znam - powiedziałam, wyjmując zdjęcie od pani Foster z torebki i podając je chłopakowi.
- Przecież to jest matka Maxa, tego chłopca, którego spotkałem w szpitalu, tylko, że na zdjęciu ma ciemne włosy, a nie blond - odparł po chwili zastanowienia, po czym oddał mi zdjęcie.
- To jest Fleur - powiedziałam, chowając fotografię do torebki.
- Ładne imię - rzucił od niechcenia, odwracając się z powrotem w stronę pudeł.
- To córka pani Foster - dodałam, a on spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Chcesz mi powiedzieć, że odnaleźliśmy "zaginioną" - zrobił cudzysłów w powietrzu - córkę mojej sąsiadki? - Zapytał, na co jedynie pokiwałam głową - o, kurwa - przeczesał włosy palcami i usiadł koło mnie - i co z tym zrobimy? - Zapytał.
- Masz do niej numer? - Spojrzałam na niego.
- Mam - odparł, zerkając na mnie.
- A więc trzeba się z nią umówić - stwierdziłam - ale to później, a teraz wypijemy herbatę z twoimi rodzicami - uśmiechnęłam się, kładąc rękę na jego kolanie, po czym cmoknęłam go w usta i wyszłam z pokoju.
Diana
Weszłam do budynku akademika i od razu ruszyłam w stronę schodów. Kilka razy pomyliłam piętra, dlatego biegałam w górę i dół. Kiedy w końcu zbiegając na dól zauważyłam numer 30 zaczęłam szukać pokoju mojej dawnej przyjaciółki. Ruszyłam wzdłuż korytarza, aż w końcu zauważyłam drzwi pokoju 37, stanęłam przed nimi i delikatnie w nie zapukałam. Po chwili drewniana powłoka uchyliła się i w progu stanęła drobna brunetka, która po chwili zaczęła piszczeć i rzuciła mi się ba szyję:
- Cześć, Emily - zaśmiałam się.
- Co ty tutaj robisz? - Zapytała po chwili, odsuwając się ode mnie.
- Nie mogłam przyjechać na lotnisko, dlatego postanowiłam odwiedzić cię w akademiku - odparłam, a koło Watson stanęła czarnowłosa dziewczyna o ciemno brązowych oczach.
- Cześć, jestem Madison, ale mów mi Maddy - uśmiechnęła się, wyciągając do mnie rękę.
- Diana - odparłam z uśmiechem, ściskając jej dłoń.
- Właśnie szłyśmy do Holdena i Matta. Idziesz z nami? - Powiedziała Emily.
- Jasne, stęskniłam się na Holdenem - odparłam po czym dziewczyny wyszły z pokoju i Maddy zamknęła drzwi na klucz.
- W końcu ostatni raz widzieliście się w trzeciej gimnazjum, kiedy razem ze mną, Brenanem i Cedriciem odwiedzaliśmy Jacksonów - stwierdziła Watson.
- A nadal jesteście razem? - Zapytałam.
- Jasne - zachichotała - sześć nie przerwanych lat - dodała.
Wyszłyśmy na zewnątrz i ruszyłyśmy do budynku po drugiej stronie ulicy, czyli akademiku chłopaków. Kiedy znalazłyśmy się w holu od razu ruszyłyśmy na górę i po chwili stałyśmy pod pokojem numer 51. Maddy chwyciła za klamkę i bez pukania weszła do środka.
- Kurwa, siostra, czy ty, kiedyś nauczysz się pukać? - Warknął ciemnowłosy chłopak, który właśnie naciągał na siebie czarną koszulkę.
- Nie wkurzaj się braciszku - uśmiechnęła się dziewczyna, po czym cmoknęła swojego brata w policzek - lepiej przywitaj się z gościem - dodała, rzucając się na jedno z dwóch łóżek. Chłopak spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął:
- Matthew - wystawił do mnie dłoń.
- Diana - odparłam, ściskając jego rękę, a on uniósł ją delikatnie i cmoknął wierzch mojej dłoni. Po chwili usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Odwróciłam się w stronę tego dźwięku i zobaczyłam Holdena wychodzącego z łazienki w samych dżinsach:
- Diana? - Zdziwił się, patrząc na mnie.
- Cześć, Holden - uśmiechnęłam się. Brunet podszedł do mnie i mocno mnie do siebie przytulił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz