Jade
Czekając na Cornelię otarłam szybko łzy z policzków i wzięłam kilka głębokich wdechów, żeby trochę się ogarnąć. Po chwili zobaczyłam blondynkę zmierzającą w moją stronę. Nastolatka usiadła obok mnie i wbiła wzrok w swoje dłonie, splecione na kolanach:
- Masz rację, powinnam z nim zerwać, jak raz zdradził to drugi raz też zdradzi - odezwała się od razu.
- Zapomnij o tym, co wcześniej mówiłam, po prostu byłam zła na Nialla - powiedziałam - jesteś pewna, że cię zdradza? - Spytałam.
- Ona od dawna go podrywała, a dzisiaj widziałam jak się przytulają - wyjaśniła dziewczyna, a ja się uśmiechnęłam, bo miałam idealną historię do tej sytuacji - po twojej minie wnioskuję, że masz dla mnie jakąś pocieszającą anegdotkę - zachichotała cicho.
- Tak, bo byłam w takiej samej sytuacji - odparłam - kiedy była dziewczyna Niall wróciła do Londynu byłam cholernie zazdrosna. Po jakimś czasie zrozumiałam, że moje zachowanie jest głupie i właśnie wtedy zobaczyłam jak się całują. Oczywiście byłam wściekła, on twierdził, że to ona go pocałowała, później próbował przepraszać, a ja rzuciłam w niego lampką. Nie chciałam na niego patrzeć, ale kiedy Harry powiedział, że Niall pobił się z innym chłopakiem, wybiegłam z lekcji, wpadłam do gabinetu pielęgniarki i pogodziliśmy się - wyjaśniłam.
- I tak po prostu mu wybaczyłaś? - Zdziwiła się.
- Tak, bo raz prawie go straciłam i wiem, że nie mogłabym bez niego żyć, a wierzyłam, że pomiędzy nim i Rachel nic nie było - odparłam.
- Jednak nadal twierdzę, że ja bym mu nie wybaczyła - stwierdziła niebieskooka - ale ty pewnie masz jakąś anegdotkę, żeby przekonać mnie do swoich racji - dodała.
- Oczywiście, że mam - powiedziałam - byłam świadkiem jego wypadku. Wybiegł na ulicę, potrącił go samochód i przez dwa leżał w śpiączce farmakologicznej. Nie masz pojęcia jak to jest czuć na swoich dłoniach krew osoby, którą kochasz. Nie wiesz jak to jest widzieć jak słabnie na twoich oczach i przez kilka godzin nie wiesz, czy w ogóle żyje. Ludzie zasługują na drugą szansę, więc jeśli ufasz Max'owi to myślę, że powinnaś mu wybaczyć.
- W sumie masz racje, bo w końcu przytulanie to jeszcze nie zdrada - mruknęła - Niall ma racje, jestem przewrażliwioną wariatką - jęknęła, opierając głowę na moim ramieniu.
- On mówił akurat o mnie, więc nie musisz sobie tego brać do serca - zaśmiałam się - ale prawda jest taka, że obie jesteśmy przewrażliwionymi wariatkami - dodałam, a dziewczyna cicho zachichotała - chodź, może dyrektor poczęstuje nas herbatą - złapałam ją pod rękę i pociągnęłam w stronę gabinetu.
***
Włożyłam pieniądze do kasy i ruszyłam posprzątać jeden ze stolików. Wzięłam zamówienia od grupy studentów i wróciłam za ladę, żeby przygotować kawę. Kiedy stawiałam cappuccino przed różowowłosą dziewczyną, do kawiarni wpadła Fleur z Maxem. Dziewczyna stanęła razem z synem przy ladzie, a ja wbiłam w nią zaciekawiony wzrok:
- Jadę, potrzebuję pomocy. Muszę wyjechać na jeden dzień, moja mama jest chora, opiekunka wyjechała do Czech na ślub siostry, a ja nie mam z kim zostawić małego. Dzwoniłam do Nialla, ale nie odbiera. Moglibyście zająć się Max'em do jutra? - Powiedziała szybko.
- Oczywiście, nie ma problemu - odparłam - Caleb powinien być w domu, więc możesz go zaprowadzić na górę - dodałam.
- Dzięki, odwdzięczę się jakoś - uśmiechnęła się, po czym razem z chłopcem wyszła z kawiarni.
- Co to za dziewczyna? - Usłyszałam za plecami głos mojego szefa, Theo.
- To Fleur, córka sąsiadki Nialla - odpowiedziałam.
- Dasz mi jej numer? - Wyszczerzył się do mnie.
- Nie powinnam, ale mogę z nią pogadać. Jeśli będzie chciała to sama ci go da - powiedziałam.
- Dzięki jesteś wielka - jego oczy zaświeciły z radości.
- Jakoś trzeba się podlizać szefowi - zaśmiałam się.
- Czy ktoś może tu, do cholery, podejść? - Wrzasnął mężczyzna siedzący przy wyjściu.
- Ja do niego pójdę - powiedział Theo, zanim zdążyłam cokolwiek zrobić.
- A czemu ja nie mogę? - Sprzeciwiłam się.
- Bo ty go zbluzgasz - zaśmiał się chłopak i ruszył w stronę klienta.
***
W piątek wieczorem siedziałyśmy z Zoe i Blair na kanapie w mieszkaniu Nialla i oglądałyśmy "Zaplątanych". W pewnym momencie usłyszałyśmy głośne trzaśnięcie drzwiami, a do pokoju wpadła zdenerwowana Beth. Blondynka usiadła w fotelu i wbiła we mnie spanikowany wzrok. Zoe chwyciła pilota ze stołu i zatrzymała film. Wszystkie czekałyśmy w napięciu aż moja siostra coś powie, ale ona ciągle milczała:
- Co się stało? - Zapytałam w końcu.
- Obiecaj, że nie będziesz zła, ani na mnie, ani na Liama - wydusiła w końcu.
- Obiecuję, ale powiedz już - niecierpliwiłam się.
- Chyba jestem w ciąży - mruknęła, spuszczając wzrok na podłogę.
- Jak to chyba jesteś w ciąży? Robiłaś test? - Zapytałam przerażona.
- Nie, bałam się zrobić test, ale od dwóch miesięcy nie mam okresu - odparła.
- Dziewczyny, a może wszystkie zrobimy? My nie mamy się czego bać, a Liz będzie raźniej - zaproponowała Blair i wszystkie przystałyśmy na jej propozycje. Zoe postanowiła iść do apteki i po około 20 minutach siedziałyśmy ściśnięte na kanapie w salonie i patrzyłyśmy na 12 testów ciążowych. Po chwili Elizbeth wydała z siebie okrzyk radości, ponieważ wszystkie jej testy były negatywne:
- Dziewczyny, mamy mały problem - mruknęła Zoe i wszystkie spojrzałyśmy na trzy ostatnie testy, które należały do szatynki. Ku naszemu zdziwieniu wszystkie były pozytywne:
- I co ja teraz zrobię? Przecież Louis będzie wściekły, a Harry go zabije. Będę musiała rzucić studia i zostanę samotną matką na zasiłku. Wy będziecie mieli własne życia, zapomnicie o mnie i zostanę całkowicie sama - zaczęła panikować.
- Zoe, zamknij się - przerwała jej Blair - będzie dobrze, pomożemy ci - uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Louis na pewno cię nie zostawi, a my nigdy o tobie nie zapomnimy. Wszystko się ułoży, poradzimy sobie - przytuliłam ją do siebie, kiedy po jej twarzy zaczęły spływać łzy.
Zoe
Od razu po powrocie do mieszkania skierowałam się do kuchni, żeby zrobić sobie herbaty. Pech chciał, że mój chłopak wpadł na dokładnie ten sam pomysł. Szatyn przywitał się ze mną radośnie, po czym wyciągnął kubek z szafki, żeby zrobić napój także dla mnie. Oparłam się plecami mi o blat, splątałam ramiona na klatce piersiowej i wbiłam wzrok w podłogę, zastanawiając się jak przekazać mu wiadomość o jego przyszłym ojcostwie:
- Skarbie, coś się stało? - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Tomlinsona.
- Musimy porozmawiać - spojrzałam na niego.
- Brzmi groźnie - zaśmiał się, ale po chwili spoważniał, kiedy zobaczył, że mi wcale nie jest do śmiechu - dobra, przepraszam, mów - dodał.
- Będziesz zły - mruknęłam spuszczaj wzrok z powrotem na podłogę.
- Po prosu mi powiedz, bo zaczynam się martwić - powiedział zaniepokojony. Naprawdę bałam się jego reakcji. W mojej głowie pojawiały się różne scenariusze, ale w każdym z nich zostawałam sama. Wzięłam głęboki wdech, żeby się uspokoić, po czym spojrzałam na mojego chłopaka:
- Jestem w ciąży - wydusiłam, a on spojrzał na mnie zaskoczony - jesteś bardzo zły? - Zapytałam, w moich oczach zaczęły zbierać się łzy, a w gardle zebrała się gula, która uniemożliwiła mi powiedzenie czegokolwiek.
- Słońce, ja jestem szczęśliwy - powiedział, chwytając moją twarz w dłonie.
- Naprawdę? - Wychrypiałam zdziwiona.
- Oczywiście, cholernie się boję, ale jestem szczęśliwy - przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku - a do tego nie mógłbym być zły, w końcu miałem w tym swój udział - dodał, na co cicho się zaśmiałam - damy radę, wszystko będzie dobrze - szepnął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz