piątek, 30 czerwca 2017

4. "Suka zawsze pozostanie suką"



Jade

Był środek dnia, ludzie akurat wyszli na lunch, dlatego kawiarnia tętniła życiem. Biegałam od stolika do stolika, żeby przyjąć zamówienie bądź podać kawę i jedzenie. Kiedy wkładałam pieniądze do kasy, przy ladzie staną jakiś chłopak:
- Proszę usiąść, zaraz podejdę - powiedziałam, odwracając się do ekspresu na kawę.
- Nie przyszedłem nic zamawiać - odparł chłopak. Znałam ten głos. Wyłączyłam ekspres i gwałtownie odwróciłam się w stronę chłopaka którym okazał się Caleb Jenkins, mój były chłopak, który w drugiej klasie wyjechał na stypendium do Dublina:
- Co ty tu robisz? - Zapytałam, stawiając dwie filiżanki z kawą na tacy.
- Studiuję w Londynie, niedawno dowiedziałem się, że mieszkasz u swoich dziadków, więc postanowiłem przyjechać na parę dni i z tobą porozmawiać - uśmiechnął się.
- Ale my nie mamy o czym rozmawiać. Zostawiłeś mnie, a teraz już za późno, ja mam chłopaka, którego kocham - powiedziałam szybko, podniosłam tacę i ruszyłam w stronę dwóch mężczyzn w garniturach.
- Spokojnie, nie będę cię błagał, żebyś do mnie wróciła, mam dziewczynę - zaśmiał się, idąc za mną.
- To po co przylazłeś? - Spytałam, podchodząc do pustego stolika, żeby go sprzątnąć.
- Żeby zobaczyć co u ciebie słychać i jak widzę, świetnie sobie radzisz - odparła, a ja ponownie weszłam za ladę, żeby przygotować kawę - ale powiedz mi jedno - oparł się o blat - jesteś z nim szczęśliwa? - Zapytał poważnie.
- Jak nigdy - odparłam z uśmiechem.
- I to mi wystarczy - uśmiechnął się, po czym ruszył do wyjścia - widzimy się w Londynie - krzyknął i opuścił lokal.
***
Caleb
Zaparkowałem samochód na podjeździe Jacksonów i wyłączyłem silnik, po czym spojrzałem na Blair. Blondynka siedziała z posępną miną, tępo patrząc się w swój telefon:
- Co się stało? - Westchnąłem, przekręcając się tak, żeby siedzieć przodem do niej.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł - odparł, przenosząc wzrok na mnie.
- A gdzie będziesz mieszkać? Pod mostem? - Spytałem lekko poddenerwowany.
- Gdybyś nie był taką ciotą to by nas nie okradli i teraz mielibyśmy kasę na hotel - warknęła.
- Dobra, uspokój się. Co ci się nie podoba w tym pomyśle? Znam tych ludzi - powiedziałem spokojniej.
- Ale ja ich nie znam - krzyknęła - będę się tam czuła jak intruz . Jakbym tylko wszystkim przeszkadzała - wyjaśniła.
- Skarbie - zacząłem, łapiąc ją za dłoń - pomieszkamy tu chwilę, zadzwonię do moich rodziców, na pewno pożyczą nam jakąś kasę, później znajdę jakąś dorywczą pracę. Będzie dobrze, obiecuję - powiedziałem.
- Dobrze - westchnęła, po czym oboje wysiedliśmy z samochodu. Weszliśmy na werandę, a ja zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzyły się i w progu zobaczyłem Nialla:
- Co ty tu robisz? - Zapytałem zdziwiony.
- Chciałem zapytać o to samo - odparł sucho.
- Kochanie, kto przyszedł? - usłyszałem głos Jade i po chwili dziewczyna zbiegła po schodach i stanęła obok blondyna, przytulając się do jego ramienia - cześć - uśmiechnęła się do mnie.
- Hej - powiedziałem, lekko zdezorientowany całą sytuacją - głupio mi o to prosić, ale, czy moglibyśmy tutaj zostać na jakiś czas? - Zapytałem, po czym opowiedziałem im o tym jak ukradli mi plecak na lotnisku - oczywiście jak tylko zdobędę kasę to się wyprowadzimy. Tak w ogóle, to jest Blair, moja dziewczyna - dodałem, po czym oboje przywitali się z dziewczyną.
- Muszę zapytać moich rodziców, bo, jakby nie patrzeć, to jest ich dom, ale jak dla mnie możecie zostać ile chcecie - odparła brunetka.
- Księżniczko, nie sądzisz, że trochę za dużo ludzi będzie tu mieszkać? - Zapytał niebieskooki.
- Dlaczego? Oni w gościnnym, a Brenan u Austina. Wchodźcie, nie będziemy tak stać w drzwiach - powiedziała dziewczyna, robiąc nam przejście i po chwili staliśmy już w przedpokoju.
- Jade, a co z L - zaczął Niall.
- Nie mów o nim - przerwała mu brązowooka - będzie spał u mnie - dodała po chwili - a teraz pomóż Calebowi z walizkami, a ja i Blair zrobimy herbatę - uśmiechnęła się, po czym cmoknęła blondyna w policzek, złapała moją dziewczynę za nadgarstek i zniknęły w kuchni.
Niall
Pomogłem Calebowi zanieść wszystkie bagaże do pokoju gościnnego, po czym zeszliśmy do kuchni. Zawsze lubiłem Jenkinsa, ale nie podobało mi się to, że były chłopak mojej dziewczyny będzie mieszkał w jej domu, nawet jeśli przyjechał ze swoją dziewczyną:
- Ale jesteś pewna, że możemy tu zostać? - Zapytała nieśmiało nagle Blair.
- Oczywiście - odparła bez zastanowienia brunetka - przed chwilą rozmawiałam z moją matką i ona nie ma nic przeciwko - dodała, po czym dostała SMS'a - to od ojca, musimy sami ogarnąć jakieś żarcie, bo on ma nockę - powiedziała, po przeczytaniu wiadomości.
- A co z twoją mamą? - Zapytał Caleb.
- Pojechała do jakiejś swojej ciotki - odparła dziewczyna, zaglądając do lodówki - a w lodówce nie ma żarcia - dodała.
- Więc jedziemy Mc'a - wtrąciłem, wstając z krzesła - ja stawiam.
- Niall, ale ja mam pieniądze - westchnęła brunetka.
- Skarbie, moja matka i ojczym trzepią hajsiwo - zaśmiałem się, całują ją w skroń - Austin i Liz są w domu? - Spytałem.
- Austin jak zwykle siedzi w twoim domu, a Beth jest u siebie - odparła.
- Młoda, jedziesz z nami do Mc'a - Wrzasnąłem stając pod schodami.
- Jasne - usłyszałam uradowany krzyk blondynki, a po chwili dziewczyna zbiegła na dół i wskoczyła mi na barana - a teraz zanieś mnie do samochodu, bo zmęczyłam się bieganiem po schodach - mruknęła opierając głowę na moim ramieniu.
- Muszę założyć buty - zaśmiałem się.
- A zakład, że nie uda ci się bez użycia rąk? - Powiedziała Jade.
- O co? - Zapytałem.
- O dwadzieścia funtów - odparła brązowooka. Chwilę zajęło mi założenie butów za pomocą samych stóp, ale w końcu udało mi się to:
- Wystarczy buziak - wyszczerzyłem się triumfalnie do mojej dziewczyny, która po chwili złączyła nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Weźcie, z tej perspektywy wygląda to dziwnie - jęknęła Liz, która nadal siedziała na moich plecach, na co oboje z brunetką się zaśmialiśmy.
- A wiesz, że ty też musisz założyć buty? - Zapytałem.
- Mam - zapiszczała, prostując prawą nogę, żebym mógł zobaczyć biało-różowe super stary. Zaśmiałem się tylko na zachowanie niebieskookiej, po czym całą grupą wyszliśmy z domu i ruszyliśmy do mojego samochodu. W trakcie jazdy Jade wpadła na pomysł, że przydałoby się wyciągnąć gdzieś Zoe, która od kilku dni siedziała w domu, dlatego złapała mój telefon i zadzwoniła do Harry'ego. Chłopak umówił się z nami, że razem z Liv spróbują ją namówić i spotkają się z nami na miejscu.
Jade
Kiedy weszliśmy do McDonald's Niall dostał SMS'a od Harry'ego, że będą z Zoe i Liv za dziesięć minut. Po szybkim ustaleniu, kto co zamawia, Horan i Jenkins ustawili się w kolejce, a ja razem z dziewczynami ruszyłam zająć miejsce. Na zewnątrz było dość ciepło, więc zdecydowałyśmy się na stolik na zewnątrz. Po chwili chłopcy wrócili z naszym jedzeniem i w tym samym momencie koło nas pojawili się Harry, Olivia i Zoe. Widziałam, że moja przyjaciółka nadal jest przygnębiona, dlatego walnęłam jakiś głupi żart, który bardzo rozbawił Harry'ego, ale jego siostrze chyba nie było tak do śmiechu:
- Idę do łazienki - mruknęła niebieskooka, po czym wstała od stołu.
- Idę z tobą - powiedziałam, wiedząc, że dziewczyna tak naprawdę idzie zapalić. Jedyny zły nawyk, który przejęła od Louisa. Oboje palą, kiedy się denerwują albo czują się niezręcznie. Stałyśmy pod restauracją, nie odzywając się do siebie i obserwowałyśmy przejeżdżające koło nas samochody:
- Nie możesz tak żyć - odezwałam się po chwili - nie możesz się odcinać od ludzi - dodałam.
- Łatwo ci mówić, bo Niall wrócił do domu - burknęła.
- Myślisz, że jest mi łatwo? Udaję wyluzowaną, żeby Niall się nie martwił, ale tak naprawdę mam ochotę zamknąć się w pokoju i płakać. Znam Louisa od dziecka, jest dla mnie jak brat i naprawdę nie czuję się dobrze z myślą, że w każdym momencie mogę się dowiedzieć, że umarł - krzyczałam, żywo gestykulując.
- Przepraszam, po prostu się o niego martwię - powiedziała cicho.
- Najważniejsze co możesz dla niego teraz zrobić to po prostu żyć - uśmiechnęłam się, na co dziewczyna odwzajemniła delikatnie mój gest. Po chwili dziewczyna dopaliła papierosa i wróciłyśmy do naszych przyjaciół, którzy głośno się z czegoś śmiali:
- Hej, kochani - usłyszałam znajomy, piskliwy głos, kiedy siadałam pomiędzy Harrym i Niallem. Spojrzałam na dziewczynę, która właśnie stanęła obok naszego stolika i, tak jak myślałam, była to Rachel - Jeda, widzę, że nadal nie przejmujesz się tym co jesz - powiedziała - nie dziwne, że tak wyglądasz - dodała ciszej.
- Rachel, możesz nas zostawić i dać nam w spokoju zjeść obiad? - Zapytał Niall, a ja w duchu dziękowałam mu, że się odezwał, bo jeszcze jedno słowo tej dziwki i bym jej przyjebała.
- Dobra, ale musimy się kiedyś spotkać - zaśmiała się - a ty, kochanie - zwróciła się do Zoe - zainwestuj w lepszy korektor, bo widzę jak bardzo maż podsiniałe i zapuchnięte oczy - powiedziała, po czym odeszła.
- Nienawidzę jej - mruknęłam, wsadzając słomkę do ust.
- Suka zawsze pozostanie suką - powiedział Horan.
- Chodziłeś z tą suką - zaśmiał się Harry.
- Ale cię zagiął - zachichotałam, przybijając piątkę zielonookiemu, na co mój chłopak przewrócił oczami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz